Nie wiem czemu, ale sporo osób mawia, że miesiąc ślubu powinien mieć „r” w swojej nazwie. Osobiście nieco mam uśmiech na twarzy ale szczęśliwie nie tylko ja mam takie podejście bo ilość ślubów w maju, lipcu jest naprawdę taka sama jak i w innych miesiącach.
Agnieszka z Andrzejem zaplanowali swój dzień ślubu na połowę miesiąca. Było dość chłodno a czasami nawet deszczowo, tuż przed liturgią mszy św. wietrznie. Słonko w czasie drogi też czasami się pojawiło.
Konkretyzując, przyszedł czas po tych kilku miesiącach by Wam zaprezentować wybrane zdjęcia z tego ślubu. Wiem, że dla osób przezywających tą uroczystość to już bardzo długi czas od daty ślubu, oczywiście zdjęcia bohaterowie też już dawno otrzymali. Ja w sumie od czasu tego ślubu wykonałem kolejne 2 zlecenia dla bawiących się jeszcze na weselu u Agnieszki i Andrzeja narzeczonych, dziś już szczęśliwych par małżeńskich. Oczywiście zdjęcia ich również niebawem trafią na mojego bloga.
Jest kilka momentów które mnie nieco rozbawiły przy realizacji zdjęć. W trakcie błogosławieństwa babci (chyba Agnieszki) powiedziała, „o … taki sam krzyż jaki ja mam u siebie!, po czym padły słowa „tak tak, bo to od Ciebie wzięliśmy ten krzyż” :) Innym mniej zabawnym momentem była próba parkowania przy kościele p.w. Św. Anny w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu. Kołowanie i celowanie na miejsca parkingowe było typową loterią czy grą w totolotka, postanowiłem odjechać nieco dalej by następnie szybkim krokiem przebyć niemal 800 m jakie mnie oddzielały od miejsca ceremonii. Agnieszka i Andrzej byli już na miejscu ale szczęśliwie, nic nie rozpoczęło się przed moim przyjściem.
Po czasie uświadomiłem sobie, że tego wieczoru i nocy w jest Noc Muzeów.
Miejsce ceremonii było piękną oprawą ślubu Agnieszki i Andrzeja, przyjęcie odbyło się w równie atrakcyjnym miejscu jakim jest hotel LORD w Warszawie.
Serdecznie zapraszam do oglądania zdjęć zamieszczonym w tym wpisie. Niebawem również ich zdjęcia z pięknej sesji na wydmach w Łebie.