Reportaż ślubny czy dokumentacja z dnia ślubu?
Praca moja jako fotografa w dniu ślubu to przede wszystkim próba udokumentowania tego co ma miejsce.
Czasami wszystko niemal idzie pod górkę a plany na ujęcia nie są osiągalne. To jednak specyfika tej pracy i jej piękno. Każde zlecenie jest jedną wielką niewiadomą. Nie ma znaczenie to, jak dużo zostało ustalone i zaplanowane wraz z Parą Młodą.
Szyki może pokrzyżować pogoda, zdarzenia losowe lub to czego nie jesteśmy w stanie się spodziewać.
Brak nudy i praca na bardzo dużym stresie nie jest łatwa lecz to specyfika tego zajęcia. Nie zastanawiam się czy to coś złego, na pewno każde kolejne zlecenie jest motywacją i wyzwaniem zawsze na nowo.
Jeśli nie mamy etapów, które standardowo mają miejsce to też nie jest nic złego. Brak oczepin? To dzień wesela pary Młodej i realizacja ich planów a nie odtwarzanie schematu.
Ślubną opowieść Dominiki i Jakuba postanowiłem pokazać na 36 zdjęciach. To właśnie ta liczba najczęściej określała kiedyś ilość zdjęć na jednej rolce kliszy fotograficznej. Nie chodzi o sztuczne wprowadzanie ograniczeń w tego typu zleceń, bo choć tak właśnie zaczynałem moją przygodę fotograficzną (tutaj przykład moich pierwszych zleceń z 1987r.) to w obecnym czasie poza reportażem stanowiącym opowieść na fotografiach wykonywanych jest sporo zdjęć typowo dokumentacyjnych.
Nie mniej jednak fotografia jest narzędziem do opowiedzenia wydarzeń z tego dnia, czy można to uczynić na 36 zdjęciach? Oceńcie sami.
Od wielu lat moi klienci otrzymują swoje opowieści w ramach BOXu autorskiego właśnie w niewielkiej ilości odbitek od 25 do 35 co stanowi możliwość w moim odczuciu opowiedzenia tego wydarzenia tak, by zobrazować ten dzień dla innych.